Tomek w grobowcach faraon?w - Szklarski Alfred. Страница 37

*

Sally snila…

Po niebezpiecznej drodze na pola Jaru wedrowal zmarly. Przebyl cztery niebezpieczne bramy i stanal na brzegu Kretej Rzeki oddzielajacej go od Krainy Umarlych. Przewoznik mial twarz Nowickiego. Z usmiechem oczekiwal na magiczna formule… Zmarly, pochylil sie do jego ucha i wyszeptal ja:

– O ty, ktory odcinasz sitowie, przewozniku… O mocy niebianska, ktora otwiera dysk sloneczny. O Re, Panie Jasnosci, przewiez mnie, nie zostawiaj mnie opuszczonego.

– Jakie jest imie tej lodzi? – chytrze spytal przewoznik.

– Znam wszystkie imiona jej czesci skladowych – odrzekl podrozujacy.

– Wskakuj, brachu – odparl przewoznik. – Tylko do rufy, nie do dzioba, bo jedynie to zapewni ci szczescie… A co tam trzymasz w reku?

– To prezent dla Ozyrysa – odparl podrozujacy, a Sally ujrzala niewielkie zawiniatko, ktore przyciskal do piersi i tak nagle, jak bywa to tylko we snie, ze zdumieniem rozpoznala w podrozujacym Tomka.

– Nie boj sie, brachu, Ozyrysa – podpowiedzial przewoznik. – To swoj chlop. Nie moge tam wprawdzie z toba isc, bo tu czeka mnie duzo pracy, ale poradzisz sobie…

– W Sali Obu Prawd [120] nic sie nie ukryje – odparl podrozujacy. – Wiem o tym: “Kto prawo omija, bedzie ukarany. Skromnosc otrzyma bogactwo, a nieprawosc nigdy nie osiagnie celu”.

Przed wejsciem do Sali Obu Prawd czuwala boginii Hepter-Hor z dwiema glowami: lwicy i krokodyla, z nozami w obu rekach. Podrozujacy zatrzymal sie, by wyglosic inwokacje:

“Badz pozdrowiony, Boze Wielki! Panie Obu Prawd! Przyszedlem do Ciebie. O moj Panie! Przywiedziono mnie, bym ujrzal Twa doskonalosc. Znam Ciebie, znam Twoje imie, znam imiona czterdziestu dwu otaczajacych Cie… Przybylem, aby poznac Ciebie w pelni. Przynioslem Tobie Obydwie Prawdy”.

Tomek – Sally byla teraz zupelnie pewna, ze to on – wszedl do srodka. Sally rozejrzala sie wokol jego oczyma. Na tronie siedzial, stojacy na czele sadu, Ozyrys.

Wage dobra i zla obslugiwal Anubis, ale zamiast glowy szakala ujrzala lagodna twarz Wilmowskiego. Thot, zapisujacy wyniki, mial twarz ojca Sally, pana Allana. Tomek powaznie skinal im glowa, a potem pozdrowil dostojny trybunal, podajac jednoczesnie na wyciagnietej dloni swe serce, usta i oczy. “To pierwszy etap sadu” – pomyslala Sally. “Wszystko, co w ciagu zycia slyszal, widzial i myslal bylo czyste i szlachetne. Zaraz rozpocznie sie dluga deklaracja niewinnosci”.

– Usunalem z siebie moje grzechy.

– Nie zgrzeszylem przeciw ludziom.

– Nie grabilem biednych.

– Nie trulem.

– Nie zabijalem.

– Nie rozkazywalem mordercy.

– Nie wyrzadzilem nikomu krzywdy.

– Jestem czysty, jestem czysty, jestem czysty – powtarzal Tomek, a Anubis i Thot usmiechali sie do niego.

Pozniej trybunal rozpoczal przesluchanie. Sprawdzono, czy podrozujacy mowi prawde. Jego serce polozono na jednej szali wagi, na drugiej zas – symbol boginii Maat, pioro. Sally zadrzala. Szale wagi chwialy sie niepewnie to w jedna, to w druga strone. Gdy przechylila sie szala z piorem, potwor zwany Am-mutu, czyli Pozeracz Zmarlych o pysku krokodyla, z lbem i przednia czescia korpusu lwa, z zadem hipopotama szeroko otworzyl przerazajaca paszcze.

W tym momencie Tomek rozwinal zawiniatko i uniosl jego zawartosc ku Ozyrysowi. W blasku swiec zalsnil posazek faraona. Ozyrys tryumfalnie podniosl go do gory.

Szale wagi zadrzaly i wyrownaly sie. Ozyrys wstal i uroczyscie oglosil podrozujacego za “usprawiedliwionego glosem”. Toth z twarza starego Allana poprowadzil Tomka do Ozyrysa. Razem z Sally spojrzeli w jego twarz i obojgu zdumienie odebralo glos. Ozyrys mial bowiem twarz Smugi. Znaczaco polozyl palec na ustach, nakazujac milczenie.

– Przyznaje ci prawo pobytu na blogoslawionych Polach Jaru, abys mogl zyc wiecznie i szczesliwie.

[120] Sala Obu Prawd (czyli dobra i zla) w domu Ozyrysa w Krainie Zmarlych, to miejsce, gdzie wedlug staroegipskich wierzen, odbywal sie sad nad zmarlym faraonem.