Prorok - Gibran Khalil. Страница 6

A jeśli chcesz obalić tyrana, bacz byś wpierw zniweczył tron, któryś mu w sobie zbudował.

Jakże by tyran mógł rządzić ludźmi, którzy są dumni i wolni,

gdyby nie znalazł oparcia w tyranii ich własnej swobody, we wstydzie ich pychy?

A jeśli chcesz uwolnić się od trosk, pamiętaj, iż sam je wybrałeś,

nikt ci ich nie narzucił.

A gdy chcesz strachu się pozbyć, zważ, iż on w sercu twoim się gnieździ,

a nie zależy od tego, który lęk w tobie budzi.

Zaprawdę wszystko w nas samych się dzieje, przeplatając się cięgle wzajem — upragnione i budzące lęk, wstrętne i umiłowane, to, za czym gonimy i czego unikamy.

W nas samy żyją one wszystkie, jako światła i cienie, splecione parami w uścisku.

A gdy cień się rozprasza i znika, blask światełka, gdy za długo trwa,

staje się cieniem dla nowego światła.

I tak wolność nasza, gdy pozbędzie się swych więzów, staje się sama więzami wyższej wolności.

O Rozsądku i Namiętności

Ozwie się znów kapłanka: mów nam o rozsądku i o namiętności.

A on rzecze:

Dusza wasza jest nieraz polem bitwy, gdzie rozum i rozsądek walczą

z pragnieniem i namiętnością.

Chciałbym pokój wnieść w wasze dusze; zgrzyty, rozterki i walki odrębnych w was czynników przemienić w jedność i melodię pieśni.

Ale jakże to zrobię, jeśli sami nie będziecie również pokój czyniącymi,

a nawet miłującymi wszystkie swej natury energie?

Rozum i namiętność to ster i żagle łodzi waszej duszy, na wodach oceanów;

jeśli złamią się żagle, albo ster, łódkę bezwolną fala miotając uniesie,

lub stanie ona w miejscu, unieruchomiona wśród mórz.

Bowiem rozsądek, gdy rządzi sam, staje się siłą, co wstrzymuje i ogranicza; a namiętność pozostawiona sobie, to płomień, co spala i własną sprowadza zagładę.

Przeto dusza wasza niech rozum wzniesie do napięcia namiętności,

by mógł również uderzyć w pieśń;

a namiętnością niech sama rozumnie kieruje, aby żyła ona codziennym odnowieniem i zmartwychpowstaniem i jako feniks wciąż ponad własne wznosiła się popioły.

Pragnąłbym abyście pożądania wasze, zarówno jak i sądy, jako dwóch drogich traktowali gości;

wszak nie uczcilibyście jednego, drugiemu lekceważenie dając, bowiem kto jednemu więcej okaże gościnności ten traci życzliwość i zaufanie obu.

Gdy spoczywasz wśród wzgórz, w chłodnym cieniu białych topoli, i zanurzasz się w spokój i stapiasz z ciszą rozległych pól i łąk dalekich,

niech serce twe rzecze w milczeniu: „Bóg odpoczywa w rozumie”.

Ale gdy burza nadleci i wicher potężny gnie konary drzew, a gromy i błyskawic rozdarcia głoszą majestat niebios natenczas serce twe niech w trwodze wyszepcze poświętnej: „Bóg ruchem w namiętności żyje”.

A że jesteśmy wszyscy tchnieniem w wielkich Boga dziedzinach i

liściem w bożym lesie, przeto i my w rozumie mamy odpoczynek znajdować,

a w namiętności pęd.

O Bólu

Ozwie się teraz niewiasta: o bólu nam powiedz.

A on rzekł:

Ból wasz to rozpękanie skorup, w których uwięzi trwa zamknięte rozumienie wasze.

Jak ziarno owocu rozpęknąć się musi by serce swe ku słońcu otworzyć,

tak i wy poznać musicie ból, który otwiera.

A gdybyście mogli utrzymać w duszy nieustanny podziw dla cudów życia, co w każdym stają się dniu, ból wasz nie wydałby się wam mniej cudownym, aniżeli radość,

i witalibyście cicho zmienny rytm wiosen i jesieni serca, jak spotykacie w spokoju pory roku, co schodzą na wasze pola.

A w zimy swego bólu czuwalibyście z jasną pogodą.

Wiele z waszego cierpienia to wasz własny wybór;

to nieraz gorycz leczniczych ziół, którymi lekarz w głębi waszej duszy ukryty, chce uzdrowić chorość waszej istoty.

Zaufajcie mu więc, przyjmując spokojnie, i chętnie pijąc lek z jego ręki,

bowiem choć ciężka i twarda, posłuszną jest innej, niewidzialnej

a miłościwej Dłoni;

a czara którą wam podaje, choć pali dziś wasze usta, powstała z gliny,

którą Wielki Garncarz własnymi zwilżył łzami.

O Samopoznaniu

Przemówił teraz człowiek niektóry: o samopoznaniu nam powiedz.

A on rzekł:

Serca wasze w milczeniu swym znają tajemnice dni i tajemnice nocy,

lecz uszy pragną usłyszeć dźwięk tej mądrości serca.

Chcielibyście wiedzieć w słowach to, coście zawsze znali w myśli waszej, i palec położyć na obnażony kształt swoich marzeń.

Pragnąłbym abyście to mogli uczynić.

Ukryta krynica duszy musi w was wytrysnąć i szumiąc ku morzu popłynąć; a skarb własnej, bezdennej głębi objawi się waszym oczom.

Lecz żadnych nie imajcie się wag by ten nieznany skarb oszacować;

nie starajcie się też wymierzać głębin swej własnej mądrości sondą, ani miarą.

bowiem Duch wasz jest morzem bezbrzeżnym i nieskończonym.

I nie mówcie nigdy: „znalazłem prawdę”, powiedzcie raczej:

„znalazłem coś prawdziwego”.

Nie mówcie też: „odkryłem drogę duszy”, a raczej: „spotkałem duszę,

kroczącą po mojej drodze”,

bowiem chadza ona po wszystkich drogach.

Dusza nie postępuje po jednej linii, ani też rośnie prosto, jako trzcina,

rozchyla się ona i rozwiera jak lotos, o niezmiernej płatków mnogości.

O Nauczaniu

Nauczyciel prosi: mów nam o nauczaniu.

A on odpowiedział:

Żaden człowiek nie zdoła nam odkryć nic ponad to, co już w nas żyje,

na wpół uśpione w brzasku naszego poznania.

Mistrz, który kroczy w cieniu świątyni, wpośród uczniów swoich,

nie przekazuje im swej mądrości, a tylko wiarę i serdeczność swoją.

Jeśli posiada mądrość prawdziwą, nie zaprasza nas w jej chram,

lecz prowadzi nas ku wrotom naszej własnej duszy.

Astronom może nam mówić o swym pojmowaniu przestrzeni,

ale nie zdoła dać nam swego rozumienia.

Muzyk może nam śpiewać o rytmie, którym wibrują przestwory,

ale nie jest w stanie obdarzyć nas słuchem, aby ten rytm uchwycić,

ani głosem aby go odtworzyć.

A człowiek biegły w nauce liczb, może nas uczyć o dziedzinie ciężaru i miary, ale nie potrafi wziąć nas ze sobą w ów świat.

Bowiem wizja jednego człowieka nie może swych skrzydeł użyczyć drugiemu.

I jak każdego z nas oddzielnie zna Bóg, tak każdy musi też być sam w swoim poznawaniu Boga i sam zgłębiać tajemnice ziemi.