Sanety - Шекспир Уильям. Страница 8

68

Jon sam uvieś — jak času adlustrovak,

Kali krasa była jašče krasoj,

Nie viedała nijakich padfarbovak,

I zichacieła kvietkaj viesnavoj.

Tady jašče pa smierci nie zrazali

Ŭ niabožčyc kosy załatyja ich,

Kab, jak ciapier, spadali pyšna chvali

Krasy čužoje na plačach čužych.

Krasa jaho ŭ svaje strai adzieta,

Niama na joj napazyčanych farb,

Z čužoj viasny sabie nie tvoryć leta

I nie rabuje dzion minułych skarb.

Našto jaho vartuje tak pryroda?

Krasu biez falšu pakazać narodu!

69

Najlepšy druh abo najhoršy vorah

Dadać nie mohuć, kab chacieli nat,

Choć rysku da prasłaŭlenaha ŭzoru,

Što bačyć svietu cełaha pahlad.

Prasłaŭlena tvaja znadvornasć zvonku,

Ale kali ŭsio tyja ž jazyki

Pra jakasć serca raspačnuć hamonku,

Tady i vodhuk budzie nie taki.

Tvajoj dušoj cikaviačysia vielmi,

Hladzić na spravy zdziejsnienyja sviet.

I tut, byvaje, vodar pustaziełla

Zhłušaje vodar samych lepšych kviet.

A lichu hetamu adna pryčyna,

Što kvietnik tvoj badaj dla ŭsich adčynien.

70

Nie ŭ tym zahana, što ciabie chto hanić:

Krasa spradvieku meta dla chłusni.

Bryda nijak da nieba nie prystanie,

Choć lotaje varona ŭ vyšyni.

Kali ty cnotaj budzieš, jak zaŭsiody,

Dyk hańba vartasci padkreslić lepš.

Smaŭžy šukajuć čysciniu i słodyč,

Tamu i da ciabie paŭzuć najpierš.

Svajho junactva ty minuła zmusty

Abo ŭ zmahanni ich pieramahła.

Nie znojdzieš chusty na čužyja vusty,

Chłusniu nie zniščyć praŭdy pachvała.

Kali b tabie i z chmarkaj nie sustrecca,

Adna b va ŭsich ty panavała sercach.

71

Nie płač pa mnie ty bolš chviliny toj,

Kali abviescić sumny zvon zvanoŭ,

Što ja złučajusia naviek z ziamloj

I ŭ sviet nižejšy da čarviej pajšoŭ.

Nie ŭspaminaj, čytajučy moj vierš,

Ruku, napisany jon byŭ jakoj.

Luboŭ maja! Zabytym być mnie lepš,

Čym zhadkaj tvoj narušyć supakoj.

Nie choču ja, kab vodhułle radkoŭ,

Kali z ziamloj znitujecca ziamla,

Mianie nahadvała. Tvaja luboŭ

Niachaj pamre, kali pahasnu ja.

Nie choču ja, kab da samotnych sloz

Ludski prysud i horki zdziek prynios.

72

Kab sviet ciabie nie prymušaŭ skazać,

Za što mianie lubiła tak sardečna,

Niachaj tvaja nie zabliščyć slaza,

Kali znajdu ja adpačynak viečny.

Nie šmat čaho dla pamiaci ludskoj

Mahła b znajsci ŭ mianie pry ŭsim žadanni,

I mimavoli dapaŭniać manoj

Tabie pryjšłosia by apaviadannie.

Luboŭ tvaju kab nie zaplamić toj

Niapraŭdaj samych ščyrych uspaminaŭ,

Imia majo niachaj pamre sa mnoj,

Niachaj sa mnoju laža ŭ damavinu.

Kab nie ŭpiknuŭ nichto ciabie zatym,

Što z pamaŭzoj kachałasia takim.

73

Mianie raŭniać ty možaš da časiny,

Kali pažoŭkły list adzin za 'dnym

Z hałla taho, dzie chor zvinieŭ ptušyny,

Niasie svoj žal nad polem niežyvym.

Padobny ja taksama da zmiarkannia,

Kali šareje ŭ zachadzie zachod,

Kali, jak vobraz smierci, noč ustanie,

A z joju zmročnych scieniaŭ karahod.

Va mnie ty bačyš połymia zhasannie

Pad pryskam junych, pierabytych dzion.

I tam, dzie mieŭ niadaŭna siłkavannie,

U šery popieł pierachodzić jon.

Zvažaj na ŭsio, kab uzmacnić luboŭ,

Pakul apošni čas tvoj nie pryjšoŭ.

74

Kali abviesciać mnie prysud taki,

Jaki za ŭsie na sviecie najciažejšy,

Chaj buduć pomnikam maim radki

Apošniaha napisanaha vierša.

Kali pačnieš ty ich čytać kali,

Ŭ ich znojdzieš toje, što tvajo pa pravu.

A rešta dastaniecca chaj ziamli,

Bo dla ciabie jana i nie cikava.

Tabie u vieršach prysviačaju ja

Usio najlepšaje, što maje serca.

A abałonka hrešnaja maja,

Ziamla, niachaj ziamli i dastaniecca.

Joj — prach i tlen, siadziba čarviakova,

Tabie — luboŭ majho žyvoha słova.

75

Ty dla mianie macunak lepšy moj,

Jak doždž, što nivie smahłaj dasć napicca.

Ščaslivy ja kala ciabie, z taboj,

Jak skvapny sknara la svajoj skarbnicy.

Jamu uciecha, što bahaccia šmat,

Ale i strach zładziejskaje napasci.

A ja nie tolki być z taboju rad, —

Chaču, kab sviet uvieś hladzieŭ na ščascie.

Tady ja zadavoleny zusim,

Kali sa mnoj ty dzieliš asałodu.

Sustreć ja prahnu tvoj pahlad svaim,

Choć nie zaŭsiody jon daje łahodu.

Tak i viadzie niaspynna čas mianie:

To maju ŭsio, to aničoha nie.

76

Čamu ja nie pišu na novy ład,

Nie maju ŭ vieršy modnych zavichrenniaŭ?

Čamu moj vierš idzie za radam rad

Biez chitramudrych słovaspałučenniaŭ?

Pišu adnolkava zaŭsiody ja,

Ŭ starym adzienni ŭsie maje latunki.

U vieršach słovy — jak piačać maja:

Biez podpisu maje paznajuć dumki.

A ŭsio tamu, što ja pišu iznoŭ,

Maja luboŭ, z tvajho usio natchniennia.

Jakich by słoŭ sardečnych ni znajšoŭ, —

Nie zmienić dumki novaje adziennie.

Nam tak i sonca: štodnia maładoje,

Choć z pradviakoŭ jano adno i toje.

77

Pakaža lustra, jak krasa znikaje,

Hadzinnik płyń imklivuju chvilin.

A heta biełaja staronka maje,

Jak skarb, usio, što ŭ pieršym i druhim.

Nam nahadajuć zmorščki ŭ škle lustranym

Darohu, što na mohiłki viadzie.

A strełki času — jak biespierastanna

Jon pa-zładiejsku ŭ niabyt idzie.

Kab dumak ščyrych nie zhubiła pamiać,

Ty zapišy, i ja ich zapišu.

Jak dzieci rodnyja, jany ustanuć,

Nam dapamohuć lepš paznać dušu.

Z staronki kožnaj skarb nam pramianicca,

A ŭ knizie dobraj — cełaja skarbnica.