Ma??e?stwo na lodzie - Woititz Janet G.. Страница 26
VII. CO POWIEDZA INNI?
Alkoholizm jest choroba paradoksow. Zaprzecza logice. Stosuja sie do niego przeciwienstwa zwyklych zasad. To, co wydaje sie sensowne w normalnej sytuacji, nie jest sensowne w sytuacji zwiazanej z alkoholizmem. Wszystko jest pomieszane. Gdy alkoholik zaczyna zdrowiec i przyglada sie temu, co robil i dlaczego robil, takze nie moze tego zrozumiec. Peter podzielil sie ze mna ponizszymi uwagami; autor jest nieznany, lecz ludzi, ktorzy moga sie z nimi zidentyfikowac sa tysiace.
Pilismy dla szczescia, a stalismy sie nieszczesliwi. Pilismy, zeby sie bawic, a wpadlismy w przygnebienie. Pilismy, zeby bylo milo z innymi, a stalismy sie klotliwi.
Pilismy dla wyrafinowania, a stalismy sie prostaccy. Pilismy dla przyjazni, a zyskalismy wrogow. Pilismy, zeby zasnac, a czuwamy bez odpoczynku. Pilismy, zeby zyskac sile, a czujemy sie slabi.
Pilismy „leczniczo”, a wpadlismy w klopoty zdrowotne. Pilismy dla kurazu, a dopadl nas lek.
Pilismy, zeby zyskac pewnosc siebie, a ogarnely nas watpliwosci. Pilismy, zeby prowadzic konwersacje, a uposledzilismy nasza mowe. Pilismy, zeby poczuc sie jak w niebie, a skonczylismy czujac sie jak w piekle.
Pilismy, zeby zapomniec, a to niechciane ciagle do nas powraca. Pilismy, zeby zyskac wolnosc, a stalismy sie niewolnikami. Pilismy, zeby pozbyc sie problemow, a pomnozylismy je. Pilismy, zeby poradzic sobie z zyciem, a przyzywamy smierc.
Wiesz juz – dowiedzialas sie tego, czytajac te ksiazke – ze nie mozna spytac: „Jezeli tak sie dzieje, dlaczego nie przestaniesz pic?” Wiesz, ze nie nalezy sie w to mieszac. Wiesz, ze stosuje sie tu przeciwienstwo zwyklych zasad. Wiesz, ze jezeli troszczysz sie o swojego meza i chcesz, zeby przestal pic, nie bedziesz ingerowala w sposob jego picia. Wiesz takze, ze poniewaz troszczysz sie o niego, to on musi stawic czola skutkom swojego picia. Wiesz, ze oslabianie tej konfrontacji jest destrukcyjne zarowno dla Ciebie, jak i dla niego.
Ty wiesz i ja to wiem, i ludzie z Al-Anonu to wiedza, i ludzie z AA wiedza, i organizacje zajmujace sie alkoholizmem wiedza, i wiedza wszyscy, ktorzy rozumieja chorobe alkoholowa. Ale nie jest to opinia powszechna. Tym, ktorzy nie rozumieja alkoholizmu, Twoje zachowanie moze wydawac sie dziwne. Moga myslec, ze nie jestes dobra zona. „Jak mogla pozwolic, zeby spedzil noc w izbie wytrzezwien, nie pojsc i nie zaplacic kaucji po to, zeby go stamtad wydostac? Kim jest czlowiek, ktory robi cos takiego drugiemu?” Ten, kto kocha alkoholika, zrobi tak. Ale tylko sprobuj powiedziec ludziom: „Kocham go tak bardzo, ze nie wydostalam go stamtad”. Popatrza na Ciebie jak na wariatke.
Moga dzwonic do Ciebie krewni i znajomi. Beda wyrazali szczere zainteresowanie Twoim mezem. Powiedza Ci o pieniadzach, ktore mu pozyczyli, albo o tym, ze go przenocowali, gdy Ty go wyrzucilas z domu. Nie beda zbyt zadowoleni z Ciebie. Bedziesz wyjasniala, ze Twoj maz jest bardzo chorym alkoholikiem i ze robisz to, co mowiono Ci, ze powinnas robic, zeby on mogl wyzdrowiec. Uslyszysz, ze wprawdzie rozumieja to, co mowisz, ale gdyby naprawde zalezalo Ci na mezu, to… Nie zrozumieja tego. Dla niektorych z Was stanie sie to problemem. „Kto nie rozpilby sie zyjac z taka suka?” Co za cios! Ale nie mowilam nigdy, ze to, co Ci proponuje bedzie latwe. Nie jest to latwe.
Twoj maz bedzie zachecal innych do potepiania Cie. Zwroci sie do nich, zeby ulatwiali mu picie, gdy Ty przestaniesz to robic. Nie jestes jedyna osoba, ktora gra jakas role w tej chorobie.
Osoba ta z powodu poczucia winy, czy tez ze szczerego zainteresowania, zmienia sie w wybawce alkoholika w jego chwilowych klopotach. Chce ona zmniejszyc presje, zeby kolega (krewny) nie musial zyc w takim trudnym do wytrzymania napieciu. Placi rachunki, dzwoni gdzie trzeba, uzycza mu noclegu. Zajmuje sie wszystkim tym, z czym nie chce skonfrontowac sie alkoholik. Twierdzi przy tym, ze zachowuje sie tak, poniewaz jest pelna troski. Podejrzewam, ze bardziej wynika to z jej wlasnych potrzeb niz z checi sluzenia alkoholikowi. Jaki ze mnie dobry kolega! Rodzina musi trzymac sie razem! Jak tak mozna – odwrocic sie od niego i zajac sie tylko soba?! – i tak dalej. W koncu alkoholik wyczerpie takze tych ludzi. Zabrna tak daleko, ze beda musieli zdobyc sie na odrzucenie go – we wlasnej obronie. Wtedy zrozumieja Cie lepiej i przyznaja Ci racje.
Rozerwac lajdaczke na kawalki! W Twoich oczach jest ona lajdaczka, ale mozna przewidziec pojawienie sie tego szczegolnego „wspolnika choroby”. Tobie moze sie to zdarzyc albo nie. Nie zagraza to Twojemu malzenstwu. Jest objawem choroby. Przeciez nie chcesz z nim pic. Nie chcesz juz z nim spac. Nie chcesz chronic go przed nim samym. Wiesz lepiej. Ona nie wie. Sadzi, ze jest jedyna osoba, ktora go rozumie. I bedzie pomagac mu w pograzaniu sie w chorobie. Najlepiej w tej sytuacji zostawic te sprawe wlasnemu biegowi. Nie rob nic, zeby wplynac na to, co sie dzieje. Albo on bedzie czul sie winny, albo ona bedzie wywierala presje, zeby zwiazek byl bardziej trwaly. Z zadna z tych mozliwosci alkoholik sobie nie poradzi. Jack probowal zmniejszyc swoje wyrzuty sumienia mowiac Alice wszystko o swoim romansie. Chcial, zeby skonczyla to za niego. Alice wiedziala, ze pojawienie sie tej kobiety nie wynika z jej niedoskonalosci. Wiedziala wystarczajaco duzo o alkoholizmie, zeby zrozumiec, ze to, co zrobil nie bylo niczym niezwyklym. Wiedziala, ze powinna pozwolic mu na samodzielne wydostanie z tej sytuacji. Ostatecznie, to byl jego problem. Zrobila wlasnie to, co zrobilaby kazda normalna zona. Najpierw potraktowala go prosto pomiedzy oczy, sila ktora zwykle rezerwuje sie na Madison Square Garden. Potem zadzwonila do tej kobiety i powiedziala jej wyraznie, co o niej mysli i co z nia zrobi, jesli jeszcze kiedykolwiek zblizy sie do jej meza. Swietnie, Alice! Czasami wlasnie trzeba zrobic to, co sie musi. Poczula sie lepiej. Jutro bedzie mogla znow byc pelna zrozumienia. Bo dzisiaj stracila swoje opanowanie i poczula sie naprawde dobrze.
Poniewaz potrzeba dlugiego czasu, zeby alkoholizm rozwinal sie na tyle, aby odbijac sie na pracy, czlowiek moze przepracowac w tej samej firmie przez 10 lub 15 lat. W tym czasie rozwija sie przyjazn i poczucie lojalnosci. To bardzo naturalne, gdy koledzy powiedza, ze przyszedl punktualnie, choc naprawde sie spoznil, albo gdy nadrobia za niego zaleglosci. Szef nie bedzie zauwazal niedociagniec, poniewaz pamieta jak wartosciowy byl dla niego ten czlowiek w przeszlosci i chce wierzyc, ze znow taki bedzie. Bez tej stalej ochrony i krycia alkoholika nie moglby dalej pracowac. Musialby rzucic prace albo swoje nieodpowiedzialne picie. Ci ludzie sa ofiarami wlasnego nalogu, ale pomaganie im w taki sposob oznacza przedluzenie nalogu. W koncu ukrywanie staje sie juz niemozliwe, traci sie jednak przedtem wiele cennego czasu.
Przykro mi, ze musze powiedziec o tym, jak niektorzy profesjonalisci rozumieja alkoholizm i jak w wyniku tego powstaje wiecej szkod niz korzysci. Twoj maz moze zaczac koncentrowac sie na tym, jak pogmatwalo sie jego zycie i popedzany przez Ciebie bedzie szukal pomocy. Lekarz, ktory zaoferuje mu srodki uspokajajace, zeby wyciagnac go z picia, pomoze mu tylko w uzaleznieniu sie od innych substancji. Psycholog, ktory mu powie, ze jego prawdziwym problemem jest wczesny trening czystosci, a nie picie, da mu pretekst do dalszego upijania sie. Zacznie wierzyc, ze gdy rozwiaze swoje problemy emocjonalne, nie bedzie juz pragnal alkoholu. Profesjonalisci, ktorzy rozumieja alkoholizm nie beda bez ograniczen przepisywac lekow lub zaprzecza, ze alkoholizm jest wynikiem innych problemow. Beda kierowac pacjentow do osrodkow rehabilitacji, do AA, albo stana do walki z alkoholizmem jako podstawowym problemem. Gdy zahamuje sie alkoholizm, mozna przystapic do rozwiazywania innych problemow. Gdy nie zachowa sie takiej kolejnosci, marnuje sie tylko czas i pieniadze.
Inni wspolnicy choroby sprawia, ze bedzie Ci bardzo trudno wytrwac przy swoim. Naturalnie chcesz, zeby ludzie Cie lubili. Poniewaz czujesz sie jeszcze niepewnie i jestes podatna na zranienia, mozesz zaczac watpic w siebie. Jestes tylko czlowiekiem. Jak silny nacisk potrafisz wytrzymac? Bedziesz skolowana. W tym miejscu zasadnicza sprawa jest otoczenie sie ludzmi rozumiejacymi alkoholizm (chyba, ze jestes zahartowana). Tylko takim ludziom mow, co dzieje sie w Twoim malzenstwie. Oni sa z Toba. Chodz czesto na spotkania Al-Anonu, na otwarte mitingi AA lub wyklady o alkoholizmie. Nie probuj wytrzymac tego wszystkiego w samotnosci. Bedzie Ci potrzebne stale umacnianie w wierze, ze to, co robisz jest najlepszym rozwiazaniem, zarowno dla Ciebie, jak i Twojej rodziny.
Potrzebni Ci sa ludzie, ktorzy nadaja na tej samej czestotliwosci i ktorzy beda utwierdzac Cie w przekonaniu, ze nie oszalalas. Moze sie zdarzyc, ze przez jakis czas tylko z tymi ludzmi bedziesz utrzymywala kontakty. W koncu, oni sa podobni do Ciebie – chca cieszyc sie zyciem. Wiedza, ze sami nie sa dosc silni, zeby zwalczyc alkoholizm, ale czerpia sile z dzielenia sie z innymi. Stad przychodzi poczucie ciepla i bezpieczenstwa, ktore pomoze Ci przetrwac trudne chwile. Nie jestes sama.
Nie jestes sama, ale spotykasz sie z niewielkim zrozumieniem ze strony ogolu ludzi. Chociaz rozne szkoly maja bardzo piekne programy edukacyjne dotyczace zwalczania narkotykow i alkoholu, to jednak o sprawach rodziny mowi sie tam niewiele albo nic. Wiekszosc literatury dotyczacej tego zagadnienia koncentruje sie na alkoholu i alkoholizmie. Gail Milgram z Centrum Badan nad Alkoholizmem Rutgersa zestawil piekna bibliografie materialow edukacyjnych dotyczacych alkoholizmu. Zawiera ona 873 pozycje. Z tych 873 pozycji tylko 38 zajmuje sie wplywem alkoholizmu na rodzine. W wiekszosci sa to broszurki wydane przez grupy Al-Anonu. Braki te smuca mnie i zloszcza. Dopinguja mnie takze do pisania. Gdy poczujesz sie silniejsza i odwazniejsza, moze zbadasz, jak wyglada program edukacyjny dotyczacy alkoholu i narkotykow w Twoim srodowisku. Jak naswietla sie ten problem w szkole, do ktorej chodza Twoje dzieci? Dlaczegozby nie wystapic o wlaczenie problemu wplywu alkoholizmu na rodzine do programu szkolnego? Przeciez w programach nie pominieto tej sprawy rozmyslnie. Po prostu nie pomyslano o tym. Moze to wlasnie Ty zasadzisz pierwsze ziarenko.