Impresjonista - Kunzru Hari. Страница 21

Tymczasem spiskowcy usiluja znalezc sposob na przemycenie fotografa do rezydencji. Ale kiedy jeden z psow majorowej Privett-Clampe dopada go w rabatkach swojej pani, fotograf stanowczo odmawia kolejnych prob. Przekonuje swoich wspolnikow, ze skoro major (ktorego wedle stow Flowersa zzera poczucie winy za pijackie ekscesy) nigdy nie dotyka Prana, a tylko dokazuje na krzesle do wtoru mysliwskich okrzykow, to nie ma co fotografowac. Ich plan i tak wzial w leb.

?

Zycie w palacu toczy sie swoim rytmem. Nabab ciagle sklada wizyty w zenanie i opuszcza ja chylkiem, zatroskany i przybity. Ozywia sie tylko wtedy, gdy dosiada swojej ulubionej bialej klaczy i wyrusza na jedna z czestych parad na placu w Fatehpurze. W dni parad razno komenderuje swoimi podwladnymi, dumnie macha batem i stapa sprezystym krokiem. Nabab kocha swoja niewielka armie. Nie skapi grosza na cwiczenia, a od czasu do czasu sam wprowadza zmiany w umundurowaniu. Niewielkie – tu galon, tam lampas, ale krawcy w Kalkucie dwa razy do roku otrzymuja zamowienie na nowa dostawe mundurow dla Fatehpuru. Nabab jest tak dumny ze swoich zolnierzy, ze kiedy w Europie wybuchla wojna, zapomnial o wlasnej niecheci do Brytyjczykow i obstawal przy wyslaniu armii Fatehpuru do Francji. Jego entuzjazm szybko oslabl. Na wiesc, ze kawalerzysci beda musieli zsiasc z koni i walczyc w okopach, a co gorsza wlozyc jednolite mundury khaki, wycofal oferte. W rezultacie sily zbrojne Fatehpuru nigdy nie wziely udzialu w walce. To takze kwestia tradycji. Wladcy Fatehpuru zawsze przedkladali dyplomacje nad przemoc. Niedawno zakonczona wielka wojna o cywilizacje ominela ksiestwo ku wielkiemu zalowi majora Privett-Clampe’a. Wklad nababa w wysilek wojenny ograniczyl sie do jednorazowego daru: trzech starych rolls-royce’ow, ktore wedlug niego mogly byc przydatne do transportowania zolnierzy.

Aby nie dac sie przycmic wojskowym paradom starszego brata, ksiaze Firoz organizuje wlasne widowiska. W innych okolicznosciach spedzilby wieksza czesc roku w Europie, lecz wojna i restrykcyjna polityka finansowa majora Privett-Clampe’a zmuszaja go do pozostania w Indiach. Firoz nie posiada sie ze zlosci, ale robi dobra mine do zlej gry. Oznajmil z przekasem, ze skoro Mahomet nie moze pojechac na

Riwiere, Riwiera musi przyjechac do Mahometa. Wyglada na to, ze jego gosciom odpowiada zmiana scenerii. Pare lat wczesniej Firoz urzadzil swoje komnaty w modnym wowczas stylu Art Nouveau. Teraz smigaja po nich rozbawione cyklistki i gra sie w lacrosse, co w naturalny sposob czyni spustoszenie we wnetrzach i nieuchronnie prowadzi do burzliwego spotkania z majorem Privett-Clampe’em, ktory odrzuca prosbe o zwiekszenie funduszy na nowy wystroj ksiazecych komnat.

Choc Firoz przewyzsza brata rozrzutnoscia, to on jest niekwestionowanym faworytem brytyjskich urzednikow. Nabab, mimo samochodow, poezji i mundurow, pozostaje mogolskim ksieciem, typem tradycyjnego wladcy, ktory nie wykazuje wielkiego zainteresowania nawadnianiem, pomiarami kartograficznymi czy racjonalnym rozdzialem zasobow rolniczych. Dla brytyjskich autorow raportow z Fatehpuru jest oczywiste, ze nabab woli jadac na podlodze z metalowej thali niz przy stole zastawionym elegancka misnienska porcelana trzymana w palacu na uzytek gosci. Dostrzegaja w jego oczach pasje, gdy recytuje perskie dwuwiersze albo obraca w dloniach perskie dzielo sztuki. Dobrze wiedza, ze w glebi serca uwaza ich osiemdziesiecioletnie panowanie na jego ziemi za swoisty przerywnik, historyczny epizod rozgrywajacy sie pod islamskim polksiezycem.

Firoz z kolei ma bzika na punkcie nowosci. Choc cierpi na tym wrazliwosc Brytyjczykow, bardziej nastrojonych na przeszlosc niz przyszlosc, czuja, ze postawa Firoza harmonizuje z duchem czasow, w jakich przyszlo im zyc. Nic tak nie odzwierciedla nowoczesnosci ksiecia, jak prywatne kino, ktore zorganizowal w mniejszej z dwoch sal balowych. Pare razy w tygodniu prowadzi brazylijskich karciarzy, amerykanskie aktorki, kierowcow rajdowych, lotniczki i niewydarzonych mlodszych synow do ciemnego pomieszczenia, gdzie szukajac po omacku butelek z martini i rozlewajac ich zawartosc dookola, ogladaja komedie Macka Sennetta. Kiedy kolejny tort laduje na twarzy Fatty Arbuckle’a, a Carol czy Clara udaja, ze nic nie wiedza o cudzej rece pod spodnica, Firoz omiata wzrokiem ciemna sale i utwierdza sie w przekonaniu, ze nie jest zastraszonym tubylcem nieswiadomym postepu na swiecie.

W dniu, w ktorym goscie graja w polo, tenisa i poluja, jest jedna czynnosc, ktora brata przedstawicieli wszystkich palacowych frakcji: od najbardziej sztywnego Anglika po zepsutego dandysa i od najzagorzalszego mogolskiego dworzanina po niesmiala dziedziczke. Masakra lownego ptactwa nad jeziorami Fatehpuru przynosi ukojenie, jest skomplikowanym rytualem wyciszajacym gwaltowne emocje, ktore rzadza zyciem w palacowych murach, l zawsze dostarcza radosnych przezyc. W tym wydarzeniu moze nawet brac udzial jedna, czasem dwie kobiety z zenany. Tym sposobem trafia na polowanie Pran, majac okazje po raz pierwszy przyjrzec sie slynnej pani majorowej Privett-Clampe.

Jak zwykle wszystkim rzadzi protokol. Od zon rozmaitych osobistosci fatehpurskiej polityki oczekuje sie wspierania mezow w najbardziej koronkowej dzialalnosci: w budowaniu porozumienia. Wlasnie dlatego – choc pani Privett-Clampe jest dwukrotna zwyciezczynia Annandale Ladies Cup i strzelala wszedzie, od Gilgit po Bharatpur – raz na jakis czas musi znosic ponizenie wynikajace z regul pardy. Kobiece stanowisko strzeleckie jest usytuowane nad Sultan Jheel, najwiekszym jeziorem w Fatehpurze, w sporej odleglosci od reszty stanowisk. Przed ciekawskim wzrokiem (i kaczek, i ludzi) oslania je przemyslna kombinacja parawanow. Z zewnatrz wyglada zupelnie jak jedna z kep wysokiej trzciny porastajacej mokradla. Tymczasem jest rownie dobrze zaopatrzona, jak inne krolewskie stanowiska. Stoja tam plocienne krzeselka, paliki na wierzchnie okrycia i kapelusze, skrzynki pelne napojow oraz stol z przegrodkami na naboje i srut, a wszystko, by umilic i ulatwic poranne strzelanie. Zawilosci religii powoduja pewne komplikacje. Z oczywistych wzgledow palacowi mezczyzni nie moga zajmowac sie ladowaniem broni i przynoszeniem zdobyczy. Zastepuja ich specjalnie przygotowane sluzace i gderliwi hidzrowie.

Dla Charlotte Privett-Clampe (zwanej Charlie) przebywanie w otoczeniu gromady facetow w sari jest zaledwie odrobine latwiejsze do zniesienia niz widok kobiet w spodniach dla jej ojca. Angielska kobieta w Indiach dzwiga na swoich barkach ciezkie brzemie, a pani Privett-Clampe nigdy nie uchylala sie od odpowiedzialnosci, szczegolnie gdy szlo o dobro Misji Cywilizacyjnej Imperium. Kiedy cale towarzystwo dociera nad jeziora, gdzie nastepuje rozdzial miejsc, majorowa nie ma pretensji, ze mezczyzni z pozostalymi Europejkami ida przejeci na swoje stanowiska, a jej maz wypija przyjacielskiego lyka whisky z pulkownikiem kawalerii Hodsona. Zamiast tego zaciska zeby i probuje nawiazac rozmowe z ksiezna Zia i Ami-na, mlodszymi zonami nababa. Zadna nie ma zdania na temat pogody. Zadna nie mowi jezykiem, ktory daloby sie nawet przy sporej dozie dobrej woli uznac za angielski. Pani Privett-Clampe obawia sie, ze czeka ja bardzo dlugi dzien.

Surowa memsahib w srednim wieku, sadzaca wielkimi krokami w asyscie dwoch kobiet z palacu, napawa Prana groza. Nawet ksiezna Zia, znana ze swego przykrego usposobienia, wyglada na zastraszona i niepozorna przy atletycznej sylwetce, ktorej glowa, zwienczona podniszczonym tropikalnym helmem, wyrasta poltorej stopy ponad glowy towarzyszek. Gdy tubalny glos pani Privett-Clampe rozbrzmiewa nad cichym jeziorem, Pran zastanawia sie, czy major nie woli chlopcow ze strachu przed wlasna zona. Zwrocenie sie do takiej kobiety o seks nie wydaje sie roztropnym posunieciem.

Seksualne igraszki nie zajmuja wysokiej pozycji na liscie ulubionych rozrywek Charlotte Privett-Clampe. A juz z pewnoscia stoja o wiele nizej niz strzelanie do kaczek czy polowanie na lisy. Ona i Cus nie maja dzieci. Charlie nigdy nie czula z tego powodu rozgoryczenia czy smutku. Swoje uczucia macierzynskie przelala glownie na dwie strzelby mysliwskie, ktore trzyma teraz pod pachami. Po przybyciu na miejsce krazy przez chwile wokol stanowiska, wciagajac gleboko w pluca wilgotne powietrze poranka i dopasowujac ochraniacz na ramie. Z palacowej pokojowki, ktora pelni funkcje ladowniczego, krzywi sie na jej marny urdu i wyglada na bardziej obyta z kosmetykami niz nabojami, na pewno nie bedzie zadnego pozytku. Przy odrobinie szczescia moze uda sie jednak ustrzelic pare dzikich kaczek, na razie latajacych beztrosko nad glowa.

Pran nie kryje niepokoju na wiesc, ze to on ma szukac trafionych ptakow. Jego niepokoj jeszcze wzrasta, gdy Yasmin wpycha go do waskiej, plaskodennej lodzi i popycha na jezioro naprzeciw stanowiska strzeleckiego.

– Moga nas zabic – mowi Pran do mlodego hidzry, ktory walczy z zielskiem blokujacym droge.

– Bardzo mozliwe – odpowiada Yasmin ponuro. – Ksiezna Amina fatalnie strzela. A ksiezna Zia moze strzelic nisko dla zabawy.

Pran popada w przygnebienie, lecz nie ma czasu na rozmyslania. Nad jeziorami rozbrzmiewa dzwiek gwizdka. Na ten sygnal naganiacze wszczynaja niemilosierna wrzawe. W niebo wzbija sie stado bekasow, a na brzegu rozpetuje sie pieklo, gdy dwadziescia piec strzelb usiluje stracic je na ziemie. Pran odruchowo przywiera do dna lodzi, omal nie wrzucajac Yasmin do jeziora.

Przez nastepne dwie godziny skulony ze strachu wyciaga z wody ubite ptaki. Czasem pod dyktando Yasmin podrzyna gardla jeszcze zyjacym. Dreczy go straszliwa mysl, ze bedzie nastepnym celem, choc Yasmin przytomnie zauwaza, ze on, jako sternik zmuszony do stania w lodzi, jest narazony na wieksze niebezpieczenstwo niz Pran. Gdy slonce wzbija sie wyzej, ich rece i ubrania cuchna juz ptasia krwia, co czyni smierc tych istot jeszcze bardziej rzeczywista i namacalna.

Tymczasem panstwo Privett-Clampe – kazde na oddzielnym stanowisku – bawia sie doskonale. Sultan Jheel jest siedliskiem rozmaitych gatunkow wedrownych ptakow wodnych, a dzisiaj niewiele z nich ocali zycie. Bekasy i gesi padaja gesto, lecz najgorszy los spotyka kaczki. Smierc dosiega kaczek krzyzowek, cyranek, kaczek rdzawoglowych i plaskonosych. Lodz Prana szybko wypelnia sie stosem pierzastych trupow. Na stanowisku kobiecym Charlie deklasuje obie zony nababa, ktore nie potrafia sie skupic na strzelaniu, gdy dzielna amazonka ruga swoja przestraszona ladownicza i na biezaco komentuje ich dokonania okrzykami w rodzaju: „Hura! Psiakosc! Fatalnie!”, az ksiezna Zia zaczyna zadawac sobie pytanie, dlaczego Anglicy nie wysylaja na wojny swoich zon zamiast synow. Na innym stanowisku major, zawsze bardziej powsciagliwy od zony, strzela miarowo i bez pospiechu, kwitujac entuzjastyczne okrzyki swego ladowniczego: „Swietny strzal, sahib!” dyplomatycznym chrzaknieciem. Za kazdym razem rzuca ukradkowe spojrzenia w strone pulkownika Cartera, upewniajac sie, czy ten widzi jego kolejny wyczyn. Carter widzi, a jakze, choc ze stoickim spokojem udaje, ze jest inaczej.