Skandalistka - Cornick Nicola. Страница 24

Wszystko skonczylo sie bardzo szybko. Nie minelo pol godziny, a Kitty przegrala dwanascie tysiecy gwinei i pobladla jeszcze bardziej. Emma Wren potasowala karty i ziewnela.

– Dobra nasza! Szczescie ci dzis sprzyja, Ju, bez dwoch zdan! Z tymi dziesiecioma tysiacami, ktore jestem ci winna, plus dwunastoma od Kitty wkrotce znow bedziesz grala o grube stawki.

Odkad gra dobiegla konca, Kitty nie odezwala sie ani slowem. Teraz powiedziala, zacinajac sie lekko:

– Bardzo przepraszam, prosze pani, ale czy moge dac pani weksel? Nie moge splacic dlugu, dopoki… – glos jej zadrzal -…dopoki nie dostane nastepnej pensji.

Juliana spojrzala na nia. Wydawalo sie niezwykle malo prawdopodobne, by mloda dama otrzymywala kwartalna pensje w wysokosci dwunastu tysiecy gwinei. Emma Wren usilowala powstrzymac smiech.

– Na pewno dotrzymasz umowy? – spytala z okrucienstwem. – Nie powinnas grac powyzej swoich mozliwosci, moja droga.

Biedna Kitty wygladala, jakby miala za chwile zemdlec.

– Zapewniam pania, ze zaplace! – Rzucila Julianie blagalne spojrzenie. – Moge napisac weksel, prosze pani?

Juliana westchnela.

– Jesli chcesz – powiedziala obojetnie. Teraz uplyna cale miesiace, zanim dostanie pieniadze. O ile w ogole je dostanie. Szkoda, bo planowala zuzytkowac je na dalsza gre.

Emma wstala od stolika, przywolala lokaja i polecila mu przyniesc pioro i atrament. Kitty zaczela gryzmolic.

– Przepraszam. – Emma usmiechnela sie szeroko do Juliany. – Zobaczymy sie za moment, moja droga.

Juliana siedziala, bebniac palcami po stoliku, a Kitty pisala. Po paru minutach Juliana spojrzala na jej pochylona glowe i goraczkowo zarumienione policzki. No nie, wygladalo na to, ze ta mala pisze powiesc. Co, u licha, zajmuje jej tyle czasu?

Wtedy zobaczyla duza lze, ktora spadla na papier tuz przy prawej rece Kitty. Dziewczyna probowala ja wytrzec, co tylko doprowadzilo do tego, ze zamazala caly dokument. Zaszlochala cichutko.

– Boze milosierny! – wyrwalo sie oslupialej Julianie. Kitty drgnela i spojrzala na Juliane z poczuciem winy.

– Bardzo pania przepraszam. Moglabym dostac nastepny ar kusz papieru?

Juliana wziela gleboki oddech. Swiatlo swiecy odbijalo sie we lzach na policzkach Kitty. Dziewczyna wygladala na pelna skruchy, zrozpaczona dwunastolatke. Juliana niespodziewanie dla siebie samej wyciagnela reke, wziela weksel i przedarla go na pol.

– Nie zawracaj sobie glowy pisaniem nastepnego – powie dziala. – Dlug zostal anulowany.

Kitty az sie zatchnela.

– Prosze pani.

– Nie masz srodkow na splate, prawda? – spytala Juliana. Dziewczyna uciekla wzrokiem.

– Nie, ale zamierzalam powiedziec bratu.

– Nie rob tego. – Julianie scisnelo sie serce. Gdzies w zakamarkach pamieci tkwilo wspomnienie o innej mlodej dziewczynie, nawet nie dwudziestoletniej, ktora stracila osiemdziesiat tysiecy funtow i omal nie doprowadzila rodziny do ruiny. Joss ja wtedy uratowal. Jesli teraz mogla cos zrobic dla Kitty… – Pochylila sie.

– Nie mow mu o niczym, Kitty. Nie ma potrzeby. Tylko… – wyciagnela reke i dotknela dloni dziewczyny -…nie graj wiecej, jesli nie mozesz sobie na to pozwolic. Nie, nie, zapomnij o tym, co powiedzialam. Nie graj w ogole. Ta gra nie jest warta swieczki.

Niespodziewana zyczliwosc w jej glosie otworzyla sluzy. Kitty wybuchnela placzem, pociagala nosem, chrzakala, krotko mowiac sprawila, ze Juliana zaczela zalowac swego postepku. Po kilku minutach, kiedy placz Kitty nie ustawal i obie przyciagaly uwage zebranych, Juliana wstala i wziela ja za reke.

– Panno Davenport… Kitty… pozwoli pani, ze zaprowadze pania w jakies spokojniejsze miejsce.

Wyprowadzila dziewczyne na korytarz i dalej, do malego saloniku, gdzie nalala odrobine brandy i wcisnela szklaneczke w dlon.

– Masz, wypij to.

– Nie znosze brandy – zaprotestowala Kitty w pierwszym przeblysku energii tego wieczoru.

– Domyslam sie – powiedziala Juliana spokojnie. – Jednak alkohol pomoze ci sie uspokoic. Masz chusteczke?

Kitty nie miala. Juliana z westchnieniem wyciagnela wlasna z ozdobnej torebki i podala dziewczynie, zeby wytarla twarz. Po chwili Kitty usiadla wygodniej, pociagnela lyk brandy, przelknela, zakaszlala i wziela gleboki oddech.

– Teraz lepiej – skomentowala Juliana. – A wiec powiedz mi, Kitty… dlaczego grasz? – Rozesmiala sie z ironii zawartej w tym pytaniu. – Bogu wiadomo, ze w moich ustach to brzmi smiesznie, ale to zajecie naprawde nie przystoi mlodym damom, jak zapewne wiesz.

Kitty saczyla brandy i zerkala na swoja dobrodziejke, wyraznie zazenowana.

– Wiem, ze to naprawde straszne, lady Juliano. – Wziela kolejny oddech. – Chodzi o to, ze mialam nadzieje przegrywac i przegrywac, az sprawy beda przedstawialy sie tak zle, ze brat odesle mnie do domu. Pomyslalam, ze to jedyny sposob sciagniecia na siebie takiej nielaski, zeby mi pozwolono zamieszkac spokojnie na wsi.

Juliana wpatrywala sie w nia z niedowierzaniem. Spodziewala sie roznych wyjasnien, ale na cos takiego nie wpadlaby nigdy w zyciu.

– Chcialas zostac odeslana do domu za kare? – powtorzyla, nie mogac uwierzyc w to, co uslyszala. – To nie byl dobry plan, Kitty.

– Wiem. – Dziewczyna zwiesila glowe. – Ale rozumie pani, tylko to przyszlo mi do glowy. Bo jak inaczej mloda dama moze sie skompromitowac?

– Coz, moglabys uciec z jakims nieodpowiednim mezczyzna… – zaczela Juliana, po czym przerwala. – Nie, moze nie. Zapomnij, prosze, ze to powiedzialam. A wiec dzisiejszego wieczoru postanowilas przegrac duza sume.

– Tak. – W spojrzeniu Kity malowala sie rozpacz. – Przegralam sporo w ciagu ostatnich paru tygodni, lady Juliano, wiec popadlam w nielaske brata. Wiedzialam, ze gdybym przegrala dzis, to by przepelnilo miare. Tyle ze jak juz to zrobilam, poczulam sie chora ze strachu i nie moglam uwierzyc, ze przegralam tak duzo. – Kitty zwiesila glowe. – Nagle zdalam sobie sprawe, jakie to bylo glupie.

– To prawda – przytaknela Juliana w zamysleniu. – Ale dlaczego, na litosc boska, chcialas zostac odeslana do domu, Kitty?

– Chce wracac do domu, bo nienawidze Londynu! Nienawidze tutejszego halasu, ludzi, brudnych ulic. Myslalam, ze po znam jakiegos sympatycznego dzentelmena i wyjde za niego za maz, tymczasem spotykam tylko nudziarzy, rozpustnikow i pa now, ktorzy nade wszystko lubia mowic o sobie. Gdyby udalo mi sie znalezc kogos, kto lubi wies, mogloby byc inaczej.

Juliana probowala ja jakos pocieszyc.

– Wielu mezczyzn lubi polowanie i lowienie ryb. Kitty z rezygnacja machnela reka.

– Tak, ale ja chcialabym poslubic kogos, kto dba o przyrode, zamiast ja niszczyc.

– To dosc niezwykly poglad i nie dziwi mnie, ze do tej pory nie spotkalas tego wcielenia cnot. – Juliana spojrzala w zamysleniu na Kitty. – Bede musiala sie zastanowic, czy znam kogos, kto bylby dla ciebie odpowiedni. A jesli nie, obmyslimy inny plan – taki, ktory bedzie mial wieksze szanse na sukces niz proba doprowadzenia do tego, by odeslano cie na wies za kare. – Spojrzala na zegar na kominku. – Teraz lepiej biegnij do swojej opiekunki, zanim zacznie cie szukac. Swoja droga dziwi mnie, ze jeszcze nie podniosla wrzawy.

– Nie mam teraz przyzwoitki – wyjasnila Kitty – a lady Harpenden, ktora miala nas pilnowac, bardzo tego nie lubi, bo moja siostra Clara jest ladniejsza od jej corki.

– Tak, rozumiem. Tak czy inaczej, lepiej juz biegnij. Oczy Kitty, ciemne jak bratki w deszczu, napelnily sie lzami wdziecznosci.

– Dziekuje pani za zyczliwosc, lady Juliano.

– Prosze, nie placz juz, Kitty – powiedziala Juliana pospiesznie.

– Nie, nie! I nigdy juz nie bede grala – obiecala poslusznie dziewczyna. – Jest pani taka mila i dobra, lady Juliano. Bardzo pani dziekuje.

Po odejsciu Kitty Juliana nalala sobie brandy i wypila ja duszkiem. Potrzebowala tego, by dojsc do siebie po szoku, ktorego doznala, kiedy uslyszala, ze jest mila i dobra. Wciaz nie mogla uwierzyc w to, co zrobila. Anulowala dlug, udzielala rad jakiejs debiutantce, wysluchiwala zwierzen. Chyba oszalala. Westchnela i nalala sobie jeszcze brandy. Wszystko przez te wspomnienia. Sytuacja, w jakiej znalazla sie Kitty, przypomniala jej wlasna niewyobrazalna glupote, kiedy, w wieku siedemnastu lat, grala i przegrywala, grala i przegrywala, az zaciagnela olbrzymi dlug, ktory omal nie zrujnowal rodziny.

Potrzasnela glowa, chcac odpedzic wspomnienia. Coz, zrobila, co mogla, by uratowac Kitty. I choc obiecala jej pomoc, naprawde nie bylo potrzeby widziec sie z nia ponownie. Rodzina Kitty i tak by na to nie pozwolila. I bardzo dobrze. Nie zyczyla sobie zostac wciagnieta w te sprawe.

Martin Davencourt pojawil sie na progu domu lady Juliany Myfleet nastepnego ranka. Przekazana przez kamerdynera informacja, ze lady Juliana jest jeszcze w lozku, nieco go zaskoczyla, postanowil jednak zaczekac. Po polgodzinnym oczekiwaniu przyszlo mu do glowy, ze Juliana byc moze nie jest sama i ze wczesny ranek to prawdopodobnie najgorsza pora na odwiedziny. Nie mial ochoty spotkac zadnego z jej kochankow, a co gorsza, poczuc sie zobowiazany do zjedzenia sniadania z obojgiem. Kiedy minela godzina, Martin juz mial wyjsc, ale wtedy Juliana weszla do biblioteki.

– Pan Davencourt. Martin wstal.

– Dzien dobry, lady Juliano. Dziekuje, ze zechciala pani mnie przyjac. Przepraszam za najscie o tak wczesnej porze, wbrew obowiazujacym zasadom.

Juliana obdarzyla go olsniewajacym usmiechem, a Martin poczul, ze serce mu sie scisnelo.

– Nie musi pan przepraszac – odparla uprzejmie. – Nie mam zadnych pilnych zajec. Jestem tylko zaskoczona tym, ze w ogole pan przyszedl, panie Davencourt. A moze chodzi o rzucenie mi w twarz kolejnego oskarzenia? Zapewniam pana, ze ostatnie bylo calkiem skuteczne. Nie ma potrzeby go powtarzac.

Martin pokrecil glowa. Uswiadomil sobie, ze mimo dlugiego oczekiwania nie przygotowal sobie tego, co zamierzal powiedziec. Tak impulsywne zachowanie bylo u niego czyms niezwyklym. Od razu rzucil sie na gleboka wode.