Impresjonista - Kunzru Hari. Страница 5
Pran Nath Razdan nie mysli o smierci. Wrecz przeciwnie. Bazary moga byc wyludnione, korytarze szpitala Thomason przepelnione zwlokami, ale ani jedno, ani drugie zupelnie go nie dotyczy. On ma pietnascie lat i jego wygodny swiat wyznaczaja sciany rodzinnego domu. Jedyny syn znakomitego adwokata Pandita Amara Nath Raz-dana jest spadkobierca fortuny wartej wiele lakh rupii i przyszlym wlascicielem dachu, na ktorym wlasnie spoczywa, wraz z dziedzincami i ogrodami, chlodnymi, wysokimi pokojami, mieszkaniami dla sluzby oraz nowoczesnym wezlem sanitarnym na modle europejska. Czekaja na niego jeszcze inne domy, czeka pare wiosek, interes z pu-cybutami w Lucknow, czekaja udzialy w firmie wytwarzajacej jedwab. Przyszlosc maluje sie obiecujaco.
Z westchnieniem spoglada na wypuklosc w pizamie z jedwabnej surowki. Obiecujaco. Pieniadze i tak sa najmniej wazne. Wszyscy go kochaja. Do ojca nie docieraja zadne skargi. Usmiechnieci sluzacy wspinaja sie na gore z woda do kapieli. Kiedy cioteczki przychodza z wizyta, szczypia go w policzki i gruchaja jak podniecone golebice. Pran Nath, jaki sliczny! Jaki jasny! Idealny Kaszmirczyk!
Pran Nath jest bezsprzecznie bardzo ladny. Jego wlosy maja leciutki odcien miedzi i lsnia w sloncu, przypominajac ludziom wzgorza. W oczach widac domieszke zieleni. Wydatne kosci policzkowe powleka niczym beben cenna skora; nie brazowa, nawet nie sniada, lecz biala. Karnacja Prana Natha jest zrodlem dumy dla wszystkich. Jej bladosc nie ma nic wspolnego z paskudnym niebieskawym odcieniem Angrezi schodzacego ze statku czy z szarawym kolorytem umierajacego. To idealna mleczna biel, biel marmurowych ornamentow wykonanych przez mistrzow w Tajganj. Kaszmirczycy pochodza z gor i zawsze maja jasna karnacje, lecz karnacja Prana Natha jest zupelnie wyjatkowa. To dowod wyzszosci rodowej krwi, cmokaja zachwycone ciotunie.
Krew jest wazna. Jako kaszmirscy pandici, Razdanowie naleza do jednej z najwyzszych i najbardziej elitarnych kast w Hindustanie. W calym kraju (co skwapliwie przypomni wam kazdy czlonek tej spolecznosci) pandici znani sa ze swej madrosci i kultury. Ksiazeta czesto powierzaja im godnosc ministrow. Mowi sie, ze to Kashmiri Pandit pierwszy spisal Wedy. Guru rodziny Razdanow potrafi wyrecytowac ich rodowod, cofajac sie o pareset lat, az do czasow sprzed najazdu muzulmanow, kiedy to musieli opuscic doline i rozpoczac nowe zycie na rowninach. Krew usztywniajaca wybrzuszenie w pizamie Prana Natha jest najwyzszej proby. Ma gwarancje jakosci.
Pran Nath nie jest sam na dachu. Czolo mlodziutkiej sluzacej podjechalo ku gorze, odslaniajac miekka gladka skore i wypuklosc kregoslupa. Dziewczyna sie poci, jej skora lsni w sloncu. Niedbale trzyma w jednym reku miotle, wciagajac w nozdrza intensywny zapach surowej cebuli, dolatujacy z sypialni pana. Pod jej spranym sari Pran Nath dostrzega wyrazny zarys posladkow, co dalo mu pierwotny impuls do poluzowania spodni pizamy. Tak sie jakos dzieje, ze samo patrzenie juz nie wystarcza. Dziewczyna nie stoi daleko. Moglby ja zlapac, pociagnac na poduszki. Jasne, bylaby awantura, ale ojciec wszystko zalagodzi. Przeciez to tylko sluzaca.
Tymczasem Gita zupelnie nie zdaje sobie, sprawy z zagrozenia. Zagapila sie na malpe i wyobraza sobie, jak byloby wspaniale, gdyby zwierze przemowilo. Moze przybywa tu z polecenia jej ksiecia, ktory przykazal czuwac nad Gita. Moze urosnie do gigantycznych rozmiarow, posadzi ja sobie na wlochatym ramieniu i uniesie do palacu, gdzie odbedzie sie wesele, uswietnione wystepami spiewakow i tancerzy. Jesli malpa nie jest poslancem ksiecia, moglaby chociaz zmienic sie w tego slicznego chlopca, ktory sprzata u grubego aptekarza. Jesli nie zmieni postaci, moze przemowi i przepowie jej przyszlosc. A jesli nie jest malpim wrozbita, to moglaby przynajmniej pozwolic jej zapomniec o bolu w plecach, zamiast siedziec, drapac sie po jaskrawoczerwonym zadzie i raz po raz szczerzyc zebiska. Gita prostuje sie i ociera pot z czola. Jak zwykle czeka ja jeszcze sporo pracy.
Co do malpy, to nie ma zamiaru przybierac innej postaci. Pozbawiona krolewskich koneksji i mocy jasnowidzenia, wykazuje przemozne zainteresowanie silna wonia cebuli bijaca w nozdrza. Cebule sa jadalne. Malpa przycupnela na rozpadajacym sie kawalku muru. Wyciaga leb w kierunku niewyraznej postaci majaczacej w otwartym wejsciu, niepewna, czy to tez cos jadalnego, czy raczej zwiastun niebezpieczenstwa.
Owa postac to Anjali, sluzaca, ktora stara sie pozostac niezauwazona. Cale szczescie, ze przyszla. Czula przez skore, ze dzisiaj nie powinna spuszczac corki z oka. Patrzcie na tego wyuzdanego chlopaka! Jesli tylko dotknie wlosa na glowie jej malej Gity, zaplaci za to. To nie sa czcze pogrozki. Sluzaca Anjali wie rozne rzeczy o Pranie Nath Razdanie. Wie nawet wiecej niz on sam. Jeden ruch, a powie wszystko.
Anjali wychowala sie w domu lichwiarza na skraju pustyni. Pare lat starsza od corki lichwiarza, zostala jej sluzaca, gdy podrosla na tyle, zeby zaplatac wlosy i utrzymac w reku zelazko. Widziala, jak jej mloda pani odsuwa sie od swiata, i dbala o nia, gdy ta lezala bezwladnie na lozku, sparalizowana niewidzialnymi wytworami wlasnej wyobrazni. Sluzace traktowaly szalenstwo Amrity jako przejaw swietosci objawiajacej iluzoryczna nature tego swiata. Niektore kobiety staraly sie nawet dotknac jej szat przy podawaniu herbaty. Anjali do nich nie nalezala. Bala sie tej dziewczyny. Gdy probowala napoic ja woda albo zmusic do przelkniecia odrobiny dalu, wyciagala reke przed siebie, trzymajac sie mozliwie najdalej od lozka. Miala sie na bacznosci przed zlymi duchami, ktore moglyby przejsc na nia z nawiedzonego ciala. Na wiesc o tym, ze bedzie towarzyszyc Amricie w drodze do Agry, czym predzej pobiegla do chiromanty Uslyszala, ze ma sie strzec wody.
Ocalala chyba dzieki tej radzie. Po naglej powodzi pozostala przy zyciu ona i dwoch tragarzy. A przynajmniej tak im sie wtedy wydawalo. Brnac zalanym wawozem w poszukiwaniu innych ocalalych, dotarli do jaskini rabusiow, gdzie natkneli sie na Amrite w koszuli khaki i krotkich spodniach. Nagie cialo Anglika wyciagneli z wody pare mil dalej na poludnie. Nietrudno bylo sobie wyobrazic, co zaszlo.
Amrita mamrotala jakies wiersze o drzewach, o wodzie. Anjali ubrala ja w sari i przywrocila jej przyzwoity wyglad, caly czas powtarzajac zaklecia odstraszajace zle moce. W kieszeni koszuli znalazla nieczytelny dokument ze zdjeciem niezyjacego Anglika. Dyskretnie ukryla je w faldach ubrania. Po dotarciu do stacji Fort w Agrze wagonem trzeciej klasy nie tracila czasu. W nowym domu podzielila sie szokujaca wiadomoscia ze sluzba. Dziewczyna jest zhanbiona. Na pewno ja odesla.
Wuj zamknal dziewczyne w pokoju na gorze, a sam zwolal braci i kuzynow na narade. Potem jeden z nich wezwal Anjali i wreczyl jej srebrna bransolete, pare ciezkich kolczykow i kolczyk do nosa.
Anjali zrozumiala, ze ma milczec. Znalezli Amricie meza, Razdana, i nie chca slyszec o zadnych przeszkodach na drodze do tego malzenstwa. Gdyby ktos spytal ja o zdanie, Anjali powiedzialaby, ze ten zwiazek od poczatku naznaczony byl fatalizmem. Czesto widywala dziewczyne nago. Przyjrzala sie jej uwaznie. Amrita miala pieprzyk z prawej strony, tuz pod piersia. Ten znak, zdradzila szeptem ogrodnikowi, jest bardzo czytelny. Panna mloda dlugo nie pozyje.
Pechowym panem mlodym okazal sie powazny mlodzieniec o imieniu Amar Nath, ktory wlasnie rozpoczal praktyke adwokacka. Nalezal do towarzystw propagujacych higiene, rodzima tradycje, czystosc kulturowa, ochrone krow i sumienne przestrzeganie praktyk religijnych. Ostatnio opublikowal w „The Pioneer” artykul, w ktorym poruszyl temat zgubnego wplywu podrozy zagranicznych na kastowosc i stanowczo sprzeciwil sie idei opuszczania indyjskiej ziemi.
Studia nie pozostawily Amarowi Nathowi wiele czasu na zdobycie oglady towarzyskiej. Podczas pierwszego spotkania z narzeczona wydusil z siebie ledwo pare slow, a potem na dlugo wbil wzrok w czubki swoich butow, az znudzone przyzwoitki zarzadzily koniec podwieczorku. Oczywiscie Amrita nie odezwala sie ani slowem. Po jej twarzy przemykal tylko cien usmiechu. Byla piekna, co bardzo pomoglo. I na pierwszy rzut oka nie zdradzala oznak szalenstwa. Amar Nath byl poslusznym synem. Jego podeszlych wiekiem rodzicow martwilo, ze nie interesuje go nic procz ksiazek i moralnosci. Uwierzyli wiec zapewnieniom wuja Amrity i wymogli na synu ozenek. Rozpoczeto przygotowania do slubu.
Uroczystosc odbyla sie bez zaklocen o wyznaczonej wczesniej pomyslnej godzinie. Kaplani poprawnie wyrecytowali mantry. Panna mloda, przystrojona bizuteria przez mlode kobiety z jej nowej rodziny, usmiechala sie skromnie. Nieprzeliczonej gestwie krewnych rozdano slodycze. A pan mlody prezentowal sie calkiem niezle na czele orszaku weselnego. Bylo jednak cos, co wzbudzilo silny sprzeciw Anjali. Szafir w naszyjniku panny mlodej. Szafiry to podstepne kamienie. Choc zalamuja szkodliwe promienie Saturna, potrafia je rowniez skupiac.
Amara Natha na pewno zdumial zapal zony w lozu malzenskim. Anjali, ktora powedrowala do ich domu za swoja pania, poznym wieczorem slyszala jego zaprawione zaskoczeniem sapanie i swawolne odglosy dobiegajace zza okna i wznoszace sie ku dachowi, na ktorym lezala. Jak pozniej zauwazyla w rozmowie ze sprzedawca paan, ten powazny mlody czlowiek na pewno nie spodziewal sie, ze jego cicha narzeczona przejmie inicjatywe. Szczescie dla niej, ze byl taki niedoswiadczony. Kazdy inny na jego miejscu nabralby podejrzen, l choc plotki o przygodach panny mlodej dotarly nawet do hidzrow, ktorzy przyszli wysmiewac gosci weselnych, Amar Nath i jego rodzina byli zbyt dumni, aby dawac posluch paplaninie eunuchow i sluzby. Ze swiezo poslubiona zona u boku mlody maz wrocil do rozmyslan o nie rozstrzygnietej kwestii granic i znaczeniu Persow w edukacji chlopcow z dobrych rodzin. Przez dziewiec miesiecy, a moze troche mniej, mlody maz bral udzial w rozmaitych posiedzeniach i spotkaniach, mlodej zonie urosl brzuch, a Anjali utkala wokol siebie misterna pajeczyne domyslow i poglosek. Az wreszcie ktoregos popoludnia dziedziniec rozbrzmial przerazliwym krzykiem. Amrita zaczela rodzic. Fatalny wplyw szafiru i znamienia dawal o sobie znac.